Były już wyróżnienia (Q2 2010 i Q3 2010) w międzynarodowych konkursach organizowanych przez The Artistic Guild of the Wedding Photojournalist Association (AGWPJA), tym razem moje zdjęcie zostało dość wysoko wyróżnione (4 miejsce) w konkursie organizowanym przez Wedding Photojournalist Association (WPJA).
Zdjęcie wykonałem podczas ślubu (przygotowań) Katarzyny i Pawła.
Ogarnięty radością, poddałem się refleksji - właśnie mija rok, kiedy to dostałem informację, że zostałem przyjęty do międzynarodowego Stowarzyszenia Fotoreporterów Ślubnych (Wedding Photojournalist Association WPJA) oraz Artystycznego Cechu Stowarzyszenia Fotoreporterów Ślubnych (Artistic Guild of the WPJA – AGWPJA).
Zdecydowanie była to dla mnie wielka nobilitacja, wyróżnienie oraz osiągnięcie założonego celu – udowodnienie sobie, że można, że potrafię – trzeba tylko chcieć i … dużo pracować, rozwijać się, nie bać się wyzwań.
Byłem dumny, że znalazłem się w stowarzyszeniu, które jeszcze nie tak dawno było dla mnie czymś nieosiągalnym, że jestem w gronie najlepszych fotografów ślubnych świata, mało tego, nie dość że zostałem członkiem tego stowarzyszenia, to zacząłem zdobywać wyróżnienia i piąć się w rankingach ! (WOW !)
Jednak niedawno uświadomiłem sobie, że WPJA & AGWPJA nie jest już tym czym kiedyś…
Dziś odnoszę wrażenie, że wystarczy zadeklarować chęć płacenia składek i już… - czy to wystarczy ?!
Naturalnie, że wśród członków nadal są wybitne nazwiska, w konkursach trafiają się wyśmienite kadry, jednak jest ich coraz mniej, a coraz więcej fotografów oraz zdjęć, które moim chłodnym okiem, nie prezentują najwyższego poziomu.
Zadając sobie pytanie – „Co mi dała przynależność do WPJA & AGWPJA ?”, nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi… dlatego nie widzę sensu w przedłużaniu członkowstwa.
Być może dla osób, które zawodowo zajmują się fotografią ślubną, działają na rynku międzynarodowym lub choćby w dużej aglomeracji, gdzie ciasno jest od zdrowej konkurencji, przynależność taka ma sens, dla mnie - nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz